czwartek, 9 lipca 2015

Psie kupy

     Mieszkam w miejscu, gdzie trawniki są towarem deficytowym. Mam też psa, z którym siłą rzeczy wychodzimy na spacer co najmniej trzy razy dziennie, i 99% tychże wojaży towarzyszy strzelenie przysłowiowego klocka (przez psa oczywiście). W bloku, w którym mieszkam jest około stu mieszkań, więc i innych burków spacerujących z podobną częstotliwością po tychże samych deficytowych trawnikach, jest za pewne kilka(naście). Jak tak sobie każda psina ze dwa razy dziennie zrzuci ładunek, to się tego trochę zbiera.
     No i staram się te "moje" psie kupy zbierać, bo tak trzeba, bo sama nie lubię w takie niespodzianki wdeptywać, bo wiem, że kiedyś moje dziecko może się na takim trawniczku przewrócić, itd.... Taka sytuacja: piesek rżnie klocka. No to ja myk myk, wyciągam woreczek (czasami wygrzebanie go z takiego specjalnego psiego woreczko-bryloczka chwilę zajmuje, czasami coś się zaplącze i trzeba chwilę poświęcić, żeby folijkę wyłuskać i przygotować do użytku – jakże szczytnego użytku). No i wystarczy, że na chwilę spuszczę z oczu epicentrum psiej defekacji – tracę z oczu obiekt, na który mam zapolować. Wypróżniony piesek migiem oddreptuje z owego miejsca, a ja idę na poszukiwania mojego "celu". I wkurwia mnie to nieziemsko, bo każda taka wyprawa (max 3 metry) to jak saperskie stąpanie po polu minowym. Klocek obok klocka. Wielki, mały, jasny, ciemny, cienki długi wężyk albo klasycznie zwinięta jak lód włoski kupa. Niektóre nawet mają w sobie sierść, albo kawałki niestrawionego pokarmu. No i tutaj właśnie pojawia się pytanie-klucz: kurwa mać – które gówno jest "moje"? Łatwiej jest zgadnąć, jak jest trochę zimno, bo wtedy ta świeża nieco paruje, więc to na pewno mojego pupila. Ale tak teraz w lecie – ni chu chu. Wszystkie podobne, wszystkie gówniane. Trudny wybór. Kiedyś nawet pomyślałam – a co mi tam, zgarnę jeszcze ze dwie w bonusie... (coś się jednak we mnie zbuntowało i powiedziało hola hola :P)


Ps. Przypomniał mi się jeden z rysunków Raczkowskiego, gdzie dzieciak zbierał psie kupy, ale jednej nie wziął, bo "taką już ma".   

1 komentarz:

  1. Może dodaj do żarcia swojemu pupilowi jakiś marker ? Kupa byłaby np. z fluoroscencją ...

    OdpowiedzUsuń